Wakacyjny czas jak co roku spędziłam w swojej leśnej samotni na Jurze Krakowsko-Częstochowskiej, bez zasięgu i kuchenki gazowej, za to w powodzi kwiatów, pełnym chłodnej wody basenem i w kompletnej ciszy napawałam się brakiem cywilizacji.
Nawet własne dziecko i koty widywałam z rzadka, bo zamieniły się w leśne stwory zjawiające się tylko na posiłki i sen.
Pięknie było.
Zaległości blogowe miałam nadrobić zaraz po powrocie do Wielkiego Miasta, ale tu zaatakowała mnie rzeczywistość , z krwiożerczą zajadłością upominając się o swoje.
Próbując ogarnąć sytuację i przestawić się na życie w realu, ze wstydem i skruchą dopiero dziś przypomniałam sobie o blogu.
I tak powakacyjna miseczka, geometryczny wzór, prosta forma, będzie moją ulubioną, może komuś jeszcze się spodoba...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz