poniedziałek, 5 października 2015

Jesień

Nawet nie wiem kiedy ani jak,  ale pewnie jak co roku po prostu - z "nienacka" - nadeszła jesień, razem z nią posypały się żołędzie i nadszedl czas grabienia liści.
 A trzeba Wam wiedzieć, że mam co grabić, polowę mojej dwudziestoarowej "posiadłości" zajmują dęby amerykańskie, których liście- błogosławieństwo w upalne dni to dopust Boży jesienią - gdyż uparcie nie chcą się zamieniać w kompost i trzeba je do tego siłą zmuszać. 

Dając odpocząć grabiom, przedstawiam - może nieco pokracznego, ale za to pasującego kolorystycznie do żołędzi konika. Nierówno położone i poprzecierane szkliwo daje mu wygląd niemal antycznego wyrobu wprost z wykopalisk archeologicznych ;-).





 



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz